Kolumbia
Opublikowano: 14 stycznia, 2025

Witam serdecznie Drogich Czytelników!
Tym razem zapraszam do przeczytania rozmowy z dobrze znanym bywalcem mojego bloga, Andrzejem ,,Niedźwiedziem z Dominikany”. Dziś temat wyjątkowo ciekawy, gdyż czeka nas opowieść o wyprawie do Kolumbii. Porozmawiamy o przełamywaniu stereotypów związanych z tym krajem oraz dowiemy się kilku praktycznych, a także ciekawych rzeczy. Warto w tym miejscu podkreślić że, Andrzej wraz ze swoją Małżonką Magdą (którą serdecznie pozdrawiam!) to stali klienci TempusFugit i SunCenter.
Krzysztof: Dopiero wróciłeś z pięknej, słonecznej Kolumbii i na nowo przyzwyczajasz się do naszego zimowego klimatu. Mamy początek stycznia i dlatego zacznę od pytania, czy wyjazd do Kolumbii o tej porze roku to dobry pomysł?
Andrzej: Myślę, że to jeden z tych najlepszych pomysłów, które tylko mogą nam przyjść do głowy. Kolumbia oferuje nam w tym okresie to, czego w naszym kraju bardzo brakuje w grudniu i styczniu, czyli cudowne słońce oraz wspaniałą pogodę. Oczywiście mówię o karaibskim wybrzeżu kraju.
Muszę od razu dodać, że naszą bazą wypadową była Kartagena, w której temperatury wahały się w okolicach 32-37 stopni Celsjusza w południe. Choć musimy pamiętać, że w tym samym czasie w innych kolumbijskich miastach jest chłodniej. Na przykład podczas naszej wizyty w Bogocie było ok. 18 stopni.
Jednak zapewniam, że każdy kto chce uciec od polskiej szarej, niezbyt mroźnej zimy, będzie mógł solidnie podładować swoje życiowe akumulatory!
Krzysztof: Czyli wiemy już z jaką pogodą przyszło Wam się mierzyć w Kartagenie. Ale może opowiesz więcej o powodach, dla których akurat to miasto wybraliście na centralny punkt wyjazdu?
Andrzej: Zacznę od tego, że Kartagena jest po prostu przepiękna. Wystarczy przejrzeć choć kilka storn internetowych, aby nabrać apetytu na to, aby samu to wszystko zobaczyć. Bardzo chcieliśmy poznać to miasto najdokładniej, jak tylko się da. Nasz plan obejmował odwiedzenie miejscowych muzeów oraz zobaczenie wszystkich dostępnych zabytków. Nie ukrywam, że bardzo chcieliśmy porównać stare miasto w Santo Domingo w Dominikanie oraz Kartagenę.
Oczywiście o wyborze tego miejsca zadecydowała także bliskość międzynarodowego lotniska, które realizuje również loty krajowe.
Krzysztof: Czy udało się zrealizować plany? A jeżeli tak, to wymień proszę te najważniejsze miejsca, które zobaczyliście.
Andrzej: Oj, to by była długa opowieść, więc postaram się uczynić pewien skrót, aby nie zanudzać naszych czytelników. Po pierwsze udało się na własnych nogach całkiem dokładnie przejść Kartagenę – nie tylko stare miasto, ale też inne dzielnice.
W dalszej kolejności mieliśmy szczęście, że zarówno wyprawa do Medellin , jak też do Bogoty, udały się znakomicie. Z dostępnych muzeów zdecydowanie możemy polecić Museo del Oro Zenú, które znajduje się w Kartagenie i prezentuje ciekawe zabytki przedkolumbijskie. Koniecznie trzeba też wejść do Museo Histórico de Cartagena de Indias, które również znajduje się w tym samym mieście. Nawet jeżeli kogoś nie bardzo interesują zabytkowe przedmioty eksponowane na wystawach, to warto zapoznać się z bardzo pięknym i ciekawym budynkiem, w którym niegdyś urzędowała budząca grozę Święta Inkwizycja.
Również w Kartagenie można odwiedzić Museo Naval Del Caribe, które jest ciekawe nie tylko ze względu na możliwość poznania dziejów floty operującej na Karaibach, ale także dlatego, że wielu eksponatów możemy dotknąć.
Niewątpliwie ogromne wrażenie zrobiły na nas przedmioty zgromadzone w znajdującym się w Bogocie w Museo del Oro del Banco de la República. Mogliśmy tam podziwiać niesamowitą kolekcję złotych zabytków z czasów przedkolumbijskich. Polecamy też Museo Nacional de Colombia w Bogocie, gdyż możemy tam poznać całą historię Kolumbii, a do tego trzeba przyznać, że wystawy urządzone są bardzo nowocześnie, z ogromną ilością ciekawych rozwiązań multimedialnych.
Krzysztof: Czyli duża częścią Waszej wyprawy było poznawanie historii (co na pewno nie zaskakuje tych, którzy czytali zapisy poprzednich rozmów z tobą). Ale co poza historią? Czy ludzie mniej zainteresowani dziejami Karaibów i Ameryki Łacińskiej odnajdą w Kolumbii coś dla siebie?
Andrzej: Oczywiście, że tak! Kolumbia to przede wszystkim niesamowite połączenie miłych i ciekawych ludzi, wspaniałych smaków kuchni, w której przeplatają się najróżniejsze wpływy, a do tego muzyka jakiej możemy posłuchać dosłownie wszędzie.
Niech nie zniechęcają się ci, którzy historii nie lubią lub wolą skupić się na zupełnie innych sprawach. Jestem przekonany, że nie zabraknie tutaj wyzwań dla lubiących nocne, bardzo imprezowe życie, a także dla miłośników plażowania, czy sportów wodnych. Kolumbia ma dla każdego coś innego i możemy z tej bogatej palety atrakcji oraz doznań wybrać coś, co nas interesuje.
W tym miejscu koniecznie muszę podkreślić, że szczególnie dla smakoszy jest to raj, w którym odnajdą całą gamę kulinarnych doznań. To właśnie tutaj wymieszały się wpływy i smaki przedkolumbijskie, hiszpańskie (przywiezione ze starego świata) oraz afrykańskie, które przywędrowały wraz z niewolnikami sprowadzanymi do morderczej pracy na plantacjach.
Krzysztof: Przyznaję, że to wszystko brzmi bardzo zachęcająco. Jednak nie sposób nie zapytać o to wszystko, co kojarzy się z Kolumbią dzięki popularnym serialom kryminalnym i sensacyjnym. Andrzeju, jak to jest z bezpieczeństwem podczas przemieszczania się po Kolumbii?
Andrzej: Bardzo dobre pytanie. Nie będę ukrywał, że przed wyjazdem od wielu osób słyszałem, że wyprawa do Kolumbii wiąże się z niesłychanym ryzykiem. Oczywiście podawano mi też najróżniejsze zasłyszane przykłady turystów, którzy mieli wielkiego pecha.
Po tym co zobaczyłem oraz na podstawie rozmów z samymi Kolumbijczykami moje zdanie jest takie, że jeżeli wyłączymy zdrowy rozsądek, to oczywiście sami prosimy się o kłopoty. Po pierwsze trzeba pamiętać, że miejsca często odwiedzane przez turystów są pod szczególną ochroną władz i to naprawdę widać. Nikt nie chce byśmy z Kolumbii wyjechali ze złymi wspomnieniami i zniechęcali kolejnych turystów. Na turystycznych trasach z całą pewnością spotkamy policję i wojsko, które dba o bezpieczeństwo. I proszę się nie sugerować tym, że musi być bardzo niebezpiecznie skoro porządku pilnują żołnierze! Po prostu w Kolumbii dużą część zadań dotyczących ochrony porządku publicznego wykonuje armia. Nie ma to nic wspólnego z naszymi wyobrażeniami o wykorzystaniu wojska.
Po drugie kraj jest naprawdę wielki i nie można wszystkiego oceniać w jednakowy sposób. Inne warunki czekają nas w takich miastach, jak Kartagena, czy Bogota, a zupełnie inne w maleńkich wioskach, gdzieś w dżungli. Naprawdę nie da się całej Kolumbii mierzyć jedną miarą.
Po trzecie nic nas nie zwalnia z myślenia. Jeżeli turysta uprał się, że odwiedzi biedne dzielnice miast w nocy i poszuka tam atrakcji lub zrobi ciekawe zdjęcia drogim sprzętem, to cóż… najwyraźniej sam prosi się o kłopoty. Jeśli jednak zachowamy podstawowe zasady dbania o nasze własne bezpieczeństwo, to nic złego nas nie spotka.
Przez cały okres wyjazdu nie mieliśmy żadnej nieprzyjemnej przygody, ani nie spotkała nas jakaś niebezpieczna sytuacja. Owszem, zdarzyło się w stolicy, że biedni ludzie podchodzili, aby poprosić o drobne, ale nigdy nie było to natarczywe, czy w jakiś sposób agresywne.
Krzysztof: No, właśnie – przecież odwiedziliście także sławną Comuna 13, czyli trzynastą dzielnicę Medellin. Miejsce to miało kiedyś bardzo złą sławę, a obecnie jest magnesem przyciągającym turystów z całego świata. Czy można powiedzieć, że Kolumbia zmienia się w podobny sposób?
Andrzej: Tak, to jest dobry przykład na zmiany, które zachodzą w całym państwie. Oczywiście nie w każdym miejscu dzieje się to jednakowo szybko, ale nikt nie neguje, że zmienia się dużo. Pamiętajmy, że Kolumbia jest państwem, w którym przez dziesięciolecia (1964-2016) trwała pełna brutalności i okrucieństw wojna domowa. Ludzie w moim wieku pamiętają doniesienia medialne o działaniach partyzantów w dżungli, ale także miastach. Młodsi zapewne widzieli popularne seriale, o których wcześniej wspominałeś, a które pokazują wojny karteli. Obecnie Kolumbijczycy bardzo chcą zapomnieć o tamtych strasznych czasach i żyć w pokoju. Turystyka staje się coraz bardziej dochodowym sektorem gospodarki, a wpływy z niej pomagają we wprowadzaniu przemian w całym kraju.
Kolumbijczycy podkreślają, że liczą na to, iż turyści wyjadą zadowoleni i będą chcieli wracać do Kolumbii, a także opowiedzą znajomym o tym, że naprawdę warto się tam wybrać.
Krzysztof: A skoro przy tym jesteśmy, to co powiesz o Kolumbijczykach, z którymi rozmawiałeś? Czy oni wiedzą coś o Polsce? Jak odnoszą się do turystów?
Andrzej: Tu muszę wspomnieć o pewnych kłopotach językowych. Otóż każda moja rozmowa z Kolumbijczykami musiała przejść obowiązkowy wstęp, w którym prosiłem, aby mówili wolniej i pamiętali, że nie znam tej odmiany hiszpańskiego, którym się porozumiewają. Szczególnie na karaibskim wybrzeżu słychać wyraźną różnicę pomiędzy tym językiem, którego można nauczyć się na kursach w Polsce, a zupełnie inną jego odmianą. W Kartagenie ludzie mówią bardzo szybko i nie tylko „zjadają” końcówki słów. Najbardziej ciekawe jest to, że okazało się, iż Kolumbijczycy stosują zupełnie inne znaczenie słów, a w zasadzie istnieje nawet cały slang, którym się posługują miejscowi.
Sami Kolumbijczycy podkreślają, że mogą rozpoznać swoich rodaków po sposobie mówienia, akcentowaniu oraz używanym słownictwie. Mało tego! Na podstawie tego mogą określić region kraju, z którego pochodzi rozmówca.
Było więc dużo śmiechu podczas naszych rozmów z Kolumbijczykami. Ale będę podkreślał, że nie trafiliśmy na osoby nieuprzejme, czy opryskliwe. Nasi rozmówcy chętnie pytali o Polskę i często opowiadali, że ktoś z rodziny właśnie teraz pracuje w naszym kraju. Sam gdzieś czytałem, że chyba około 20 000 Kolumbijczyków przyjechało do nas by podjąć pracę, więc faktycznie coś dzieje się w tym temacie.
Krzysztof: A jak z językiem angielskim w Kolumbii? Czy turysta nie znający hiszpańskiego będzie potrafił sobie poradzić?
Andrzej: Tu może być pewien problem. Oczywiście w hotelach, czy restauracjach bez problemu dogadamy się po angielsku. Jednak w muzeach często brakuje opisów w innych językach i bez podstawowej znajomości hiszpańskiego może być nam trudno.
Podobnie jest w niewielkich sklepach, czy barach. Raczej przygotujmy się na to by zabrać ze sobą choćby „rozmówki po hiszpańsku”, bo mogą nam bardzo pomóc. Poza tym warto poznać choć kilka podstawowych zwrotów grzecznościowych, aby móc podziękować, czy przeprosić. Kolumbijczycy bardzo pozytywnie reagują jeżeli turyści starają się powiedzieć coś po hiszpańsku.
Krzysztof: Widzę, że jesteś bardzo pozytywnie nastawiony do Kolumbii. Czy w takim razie planujecie tam wrócić? Czy może jeden wyjazd stanowczo wystarczy by zobaczyć wszystko?
Andrzej: Z całą pewnością będziemy chcieli jeszcze odwiedzić ten cudowny kraj. Jak już wspomniałem jest on bardzo duży, gdyż Kolumbia jest mniej więcej trzy razy większa od Polski. Tam naprawdę jest dużo do zobaczenia.
Mieliśmy też ogromną przyjemność skorzystać z pomocy niesamowitej firmy https://odkryjkolumbie.pl/ i pozwolę sobie zareklamować ją tutaj dla wszystkich tych, którzy zastanawiają się, jak podejść do tematu wyjazdu do tego cudownego kraju.
Myślę, że podczas kolejnej wyprawy do Kolumbii będziemy korzystali z usług właśnie tych pasjonatów, którzy w niezwykle profesjonalny sposób starają się pokazać turystom uroki i skarby o jakich nam się nie śniło.
Słowem, tak – mamy zamiar powrócić na kolumbijskie szlaki i na pewno jeszcze kiedyś wrócimy do samej Kartageny, która skradła nasze serca!
Krzysztof: Wspomniałeś, że porównywaliście Kartagenę do Santo Domingo. Czy wolno mi zapytać, jak wypadło to porównanie?
Andrzej: Jak sam dobrze wiesz, ukochane Santo Domingo zawsze będzie zajmowało w moim sercu szczególne miejsce. Moja miłość do Dominikany nie uległa zmianie! Jednak w swoich dziejach Kartagena miała więcej szczęścia niż Santo Domingo i zaznała mniejszej ilości zniszczeń. W związku z tym może dziś prezentować odwiedzającym duże i kolorowe stare miasto.
Jest zatem różnica skali. W Santo Domingo wszystko jest „pierwsze w Nowym Świecie”, ale w Kartagenie wydaje się większe, lepiej zachowane, a co za tym idzie – zdecydowanie bardziej atrakcyjne dla zachodniego turysty, który częściej szuka „instagramowych miejsc”.
Ogromnym plusem Kartageny jest także to, że mamy tu zachowany w większych fragmentach system obronny miasta. Możemy dziś odbyć bardzo długi spacer po murach miasta, czy odwiedzić potężną twierdzę. Słowem, dla mnie – historyka – Santo Domingo jest początkiem niesamowitej opowieści, a Kartagena jej pięknym rozwinięciem.
Krzysztof: Andrzeju, bardzo ci dziękuję za tę dzisiejszą rozmowę, która odkryła przed nami jedynie bardzo niewielki fragment tego, co przeżyliście i zobaczyliście. Mam też ogromną nadzieję, że zachęciliśmy Czytelników do tego, aby odwiedzić Kolumbię.
Andrzej: I ja bardzo dziękuję za kolejne spotkanie! Tak, to prawda, że opowiedzieliśmy tutaj tylko niewielki fragment naszych przygód, gdyż na całkiem osobną opowieść zasługuje Bogota i Medellin. Jeżeli mogę coś dodać, to naprawdę bardzo polecam wybór Kolumbii na urlop. Jestem przekonany, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zarówno turyści, którzy szukają bardzo aktywnego spędzania czasu na sportowo, jak też tacy, którzy wolą zapoznać się z kulturą i historią Kolumbii w muzeach, galeriach, czy pośród zabytkowych budowli.